
Kiedy 16 IX 1768, w czarnobylskim pałacu, na świat przyszła córka hr. Jana Mikołaja Chodkiewicza i Marii Ludwiki Rzewuskiej, córki hetmana Wacława, imię dostała po babce, Rozalii z Czapskich. Miała w spokoju i luksusie dożyć sędziwego wieku, z czasem stając się szanowaną w okolicy matroną. Nie przypuszczano, że jej udziałem będzie życie krótkie, namiętne i tragicznie zakończone.
Wyrosła na interesującą kobietę „wzrostu średniego, włosów blond, wielkich oczów niebieskich, nosa kształtnego, drobnych ust” (jak zapisał w paszporcie urzędnik). Z kresowych dóbr, z Czarnobyla, Szkłowa, Nowej Myszy i Młynowa, bogatego świata zasiedziałej magnaterii, wyrwało ja małżeństwo. 1 XI 1785 poślubiła kasztelana kijowskiego księcia Aleksandra Lubomirskiego (z linii przeworskiej). Ale atrakcje prowincji – takiej czy innej, były dla niej zbyt jałowe. Co innego Warszawa. Inteligentną, śliczną i dowcipną arystokratkę kręgi stołeczne przyjęły z otwartymi ramionami[1]. Dosłownie. Dopasowała się do libertyńskiego stylu wielkiego miasta i jego ulubieńców. „Podczas Sejmu Wielkiego trzy najpiękniejsze kobiety Warszawy: Kossakowska, podskarbina koronna, z domu Sanguszkówna, Rozalia ks. Lubomirska i Julia Potocka, z domu Lubomirska, dobijały się o względy i serce księcia Józefa Poniatowskiego” - pisał Kajetan Koźmian[2].
Mąż, kiedy na prowincję zaczęły docierać coraz pikantniejsze plotki, podjął desperacką próbę wyrwania jej z kręgu bon vivantów. Latem 1789 małżonkowie wyjechali do Paryża, gdzie przebywało wiele znanych im osób. Zatrzymali się u księżnej marszałkowa Izabeli Lubomirskiej z Łańcuta, krewnej Aleksandra. W jej apartamentach, w jednym ze skrzydeł Palais Royal, Rozalia powiła Aleksandrę. Mąż rychło zorientował się, że wepchnął żonę z deszczu pod rynnę. Ta zaprzyjaźniła się z hrabiną du Barry (metresą Ludwika XV) i księżną Marią Luizą de Lamballe, cnotliwą Sabaudką, przyjaciółką królowej Marii Antoniny. W libertyńskim Paryżu mówiono o Rozalii: „la charmante princesse Alexandre”. Piękna Polka stała się przelotną, ale jednak gwiazdeczką wersalskiego pałacu, a pan hrabia – potupawszy ze złości, mógł co najwyżej wyjechać, by zaszyć się w swych przeworskich dobrach. Do wyjazdu z Paryża zmusił żonę zakręcając kurek z pieniędzmi. Ponieważ francuskie przyjaciółki nie miały zamiaru jej utrzymywać – wiosną 1791 zjechała do kraju. Zatrzymała się w Warszawie, bo o powrocie do męża słyszeć nie chciała. Ten też raczej przestał o to zabiegać. Przygody księżnej (w ich kontekście wymieniano m.in. Stanisława Augusta, ceniącego panie z paryską edukacją) przerwała miłość. Rozalia zakochała się w Tadeuszu Mostowskim, senatorze młodym, przystojnym i majętnym. Razem wyjechali – w sierpniu 1792 - do ogarniętego gorączką rewolucji Paryża. On jako dyplomata (w rzeczywistości wolał zniknąć z oczu liderom konfederacji targowickiej), ona – jako jawnogrzesznica. Filip Mazzei, agent Stanisława Augusta, obserwator poczynań Polaków na obczyźnie, donosił, że nawet obecność maleńkiej córeczki nie przeszkadza matce prowadzić swobodnego trybu życia. Wydawało się, że jej znajomości pomogą Mostowskiemu w misji, ale ściągnęły na Rozalię tylko podejrzliwy wzrok radykałów. Kontakty z niedobitkami dworu Marii Antoniny, narastające obsesje liderów rewolucji, przejęte listy z pogardliwymi wobec nich uwagami, skończyły się aresztowaniem we wrześniu 1793 i osadzeniem w więzieniu La Petite Force. W tym samym, w którym rok wcześniej miejski plebs zlinczował księżną de Lamballe za to tylko, że była przyjaciółką królowej.
Wkrótce po aresztowaniu Rozalii Mostowski zdecydował się na powrót do kraju, przedkładając możliwe szykany carskiego ambasadora, nad błysk ostrza gilotyny. Władze nie reagowały na interwencje Polaków mieszkających w Paryżu, zlekceważyły nawet szanowanego w kręgach jakobińskich Kościuszkę; Lubomirskiej pozwolono jedynie na zatrzymanie przy sobie córki, osładzającej jej pobyt w więzieniu. Rozalię ścięto 30 VI 1794 w Paryżu. Robespierre, mizantrop stroniący od kobiet, uczciwy, bezduszny, niepijący i okrutny dołączył ją do długiego orszaku niepotrzebnych ofiar Wielkiej Rewolucji. Zginęła zaledwie na 27 dni przed końcem epoki Wielkiego Terroru. Córkę, sześcioletnią Aleksandrę Franciszkę Teofilę (imię Rozalia, którego później używała przyjęła dopiero podczas bierzmowania), umieszczono w więziennym szpitalu, skąd wykupili ją wysłannicy ojca[3]. Hipolit Błeszyński wywiózł ją przez Szwajcarię do Berlina[4]. W spływającym krwią Paryżu śmierć Lubomirskiej przeszła niemal bez echa. Co innego w Polsce, przez którą przebiegł dreszcz zgrozy i oburzenia. Arystokracja była wstrząśnięta, nie tyle śmiercią towarzyskiej „czarnej owcy”, co szeptami liberałów widzących w tym zapowiedź nadciagających zmian także w Warszawie. W powielanych gazetkach i listach do kuzynek pisano o tajemniczych znakach w chwili śmierci Rozalii, o bezgłowym widmie w młynowskim pałacu i tym podobnych ezoterycznościach modnych w ostatnich latach Rzeczypospolitej.
Rozalia przeżyła chwile pośmiertnej sławy[5]. Ikonografia potwierdza jej urodę. Znany jest malarski portret Lubomirskiej[6] i dwie wykonane według niego miniatury[7], pochodzące ze zbiorów XX. Czartoryskich. Jeden z nich to dar córki księżniczki dla Izabelli Czartoryskiej. Drugi był własnością Stanisława Augusta. Portretowała ją też (1789/1790) Anna Rajecka, bywalczyni obiadów czwartkowych, domniemana córka (lub kochanka – w zależności od źródła plotki) Stanisława Augusta[8]. W 1783 wyjechała do Francji jako królewska stypendystka; w 1788 poślubiła francuskiego miniaturzystę Pierre’a de Saint-Germain i zamieszkała w Paryżu na stałe. We Francji dzięki protekcji Louisa de Silvestre′a znajdowała klientów wśród miejscowej arystokracji. W tym okresie powstały prace uznawane do dziś za najlepsze w jej dorobku, m.in. portrety Anny z Sapiehów Potockiej, Ignacego i Stanisława Potockich i Aleksandry z Lubomirskich Potockiej (1789). Jej prace, a w szczególności przesycone delikatnym erotyzmem popiersia dziewcząt, inspirowane były twórczością Jean-Baptiste’a Greuze’a[9].
Znana jest akwaforta z końca XVIII stulecia pokazująca Lubomirską „w popiersiu, w prawym profilu, w modnej fryzurze i nakryciu głowy. Jest to, może wykonany w Paryżu ad vivum, mały portrecik młodej kobiety o świeżej, wiośnianej urodzie, bezpretensjonalny i bardzo kameralny”[10]. Nie ustalono dotąd autora, a sama grafika nie była sygnowana[11]. Teraz na aukcję NAUTILUSA trafiła inna wersją tej grafiki. Najpewniej odbitka stanowa, bez znanego już podpisu w języku francuskim, z innym modelowaniem szczegółów, bardziej eteryczna niż wersja ostateczna. Wymiary identyczne (60 x 62 mm), rysunek delikatniejszy, linie cieńsze. W lewym dolnym rogu słabo czytelny napis w języku francuskim podpisany inicjałami CR. Najpewniej nota autorska. (zobacz: KATALOG 51. AUKCJI)
CR – trudno, mimo sięgnięcia do specjalistycznej literatury, przyporządkować te inicjały francuskiemu grafikowi z tego czasu. Albo daty życia inne, albo styl, albo tematyka. Czemu jednak szukamy tak daleko? Być może CR to Konstancja Rzewuska, nieco zapomniana, a utalentowana, rysowniczka i graficzka. Konstancja Małgorzata z Lubomirskich urodziła się w 1761. Córka Stanisława Lubomirskiego i Izabeli z Czartoryskich, pokochała Jerzego Wielhorskiego, ale wydano ją w 1782 za kuzyna, Seweryna Rzewuskiego, późniejszego hetmana i jednego z liderów konfederacji targowickiej. Razem z mężem zamieszkali na początku 1789 w Paryżu; Rzewuski wyjechał rychło, ona została dłużej. Mieszkała u swej matki, tej samej u której zatrzymali się próbujący ratować małżeństwo Lubomirscy. Jako młoda dziewczyna parała się malarstwem i rysunkiem, specjalizowała w portretach. Wykonała też, już w początkach XIX wieku, dwa ekslibrisy przez siebie autoryzowane: własny i Henryka Lubomirskiego[12]. Zachowała się z jej twórczości akwaforta przedstawiająca popiersie brodatego starca[13]. Czy Konstancja nie mogła narysować portretu Rozalii? Zwłaszcza, że blisko skoligacone[14] panie się znały, a po latach (w 1805) syna Konstancji – Wacława Seweryna, i córkę Rozalii – Aleksandrę, połączył węzeł małżeństwa. Aleksandra, po śmierci ojca zaczęła bywać w świecie pod opieką swej ciotki Konstancji Rzewuskiej, która rychło (ślub w 1805 w Wiedniu) wydała ją za swego syna. Małżeństwo skojarzone ze względów majątkowo-rodzinnych, nie było szczęśliwe. Wacław przebywał latami na Ukrainie, później na Bliskim Wschodzie; żonę widywał rzadko, w 1811 opuścił ją, choć w 1812 zapisał «najukochańszej małżonce» dożywocie na całości swych dóbr, a w 1831 ostatecznie przepadł bez wieści. Co do pewnego autorstwa akwaforty - może ślad znajdzie się kiedyś w zachowanych rodowych archiwaliach. Dziś cieszmy się nieznaną wersją rzadkiego polonicum z XVIII w., portretem kobiety pięknej i wyzwolonej.
[1] Zob. M. Jastrzębska, Rokoko, dama i gilotyna. Historia księżnej Rozalii z Chodkiewiczów Lubomirskiej, Warszawa 2005.
[2] https://facebook.fanpoint.com/uploads/files/124863564316437/z-fronczek_-legendy-i-sensacje.
[3] Memories de la contesse Rozalie Rzewuska, Rzym 1939.
[4] http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/aleksandra-franciszka-teofila-rzewuska.
[5] https://facebook.fanpoint.com/uploads/files/124863564316437/z-fronczek_-legendy-i-sensacje
[6] http://cyfrowe.mnw.art.pl/dmuseion/docmetadataprint?id=17708 3/3.
[7] A. Chiron‑Mrozowska, Króla Stanisława Augusta kolekcja miniatur, „Rocznik Historii Sztuki”, Warszawa 2004, t. XXIX, s. 125, 136, il. 8, 9, 10, s 156, nr kat. 89, s 180. Autorka pisze, że Stanisław August nie życzył sobie wiernej repliki. W liście do Bacciarellego udzielał mu wskazówek: „Drogi Marcello, zrób u Lesseura kopię przesłanego Ci tutaj portretu zmarłej księżnej Aleksandry Lubomirskiej. Powiedz mu jednakże, aby odmalował ją w ten sposób, żeby szyja wyszła znacznie mniej gruba, a w tym celu należy zwrócić głowę nieco w prawo i niech nie będzie tak szeroka. Ponadto trzeba zrobić prawy policzek mniej wydatny, wówczas podobieństwo będzie bliższe”.
[8] Guze J., Dziewczyna z gołąbkiem, [w:] A. Grochala, J. Sikorska (red.), Mistrzowie pastelu, Warszawa, 2015.
[9] A. Jakubowska, Artystki polskie, Warszawa, 2011.
[10] H. Widacka, Różyczka z Czarnobyla, http://www.wilanow-palac.art.pl/rozyczka_z_czarnobyla.html.
[11] Katalog portretów…, poz. 2986.
[12] M. Grońska, Ekslibrisy. Wiadomości zebrane dla kolekcjonerów, Warszawa 1992, s. 35.
[13] SAP t. IX, s. 415.
[14] http://www.sejm-wielki.pl/b/15.105.445