Józef Pieniążek (1888-1953)
Malarz i grafik związany ze Lwowem. Autor tek graficznych wykonanych w technikach metalowych: Teka Krzemieniecka (1926), Teka Sandomierska (1927). W swoich pracach ukazywał architekturę drewnianą, sakralną, oraz charakterystyczne dla różnych regionów ówczesnej Polski stroje ludowe. Członek grupy Czartak Po roku 1945 związany z Krakowem.
Życiorys
Józef Pieniążek (1888-1953) - malarz i grafik, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uczeń Leona Wyczółkowskiego, związany ze swym mistrzem przez całe życie, nie podążał za modnymi nurtami w sztuce, nigdy nie stał się – bo też się o to nie starał – modny. Ale dla etnografów, konserwatorów zabytków, miłośników przeszłości jego twórczość jest bardzo ważna. Pozostawił po sobie wiele udanych grafik (część zebrał w teki), wielką liczbę rysunków i akwareli, niewiele prac olejnych. W latach 1925-1938 uczestniczyłw życiu artystycznym, brał udział w licznych wystawach, salonach i pokazach. Był aktywnym członkiem m.in. Związku Polskich Artystów Grafików.
Na przełomie lat 20. i 30., z inspiracji Wyczółkowskiego, zainteresował się kulturą ludową. Zaczął utrwalać relikty dawnego stroju, zabytki tradycyjnej sztuki i architektury, często ukazywane na tle czystego jeszcze krajobrazu. Z profesorską skrupulatnością starał się wysublimować z powszechnego w jego czasach zasobu architektury ludowej obiekty najcenniejsze. W trakcie krajoznawczych wędrowek włożył dużo pracy w dokumentację regionalnych strojów, ginących zawodów, portretowanie ludzi. W 1937 r. opublikował we Lwowie tekę 40 barwnych kompozycji ukazujących stroje i typy górali, zabytki budownictwa, kultury i sztuki kościelnej i ludowej z rejonu Podhala, Orawy, Spisza, Żywiecczyzny, Pienin i Sądecczyzny.
Przedwojenny krytyk sztuki Henryk Weber wytykał Pieniążkowi na łamach krakowskiego „Nowego Dziennika”, że malarstwo to nie etnografia: „Cóż bowiem mają wspólnego owe tysiączne oczka koronek i falbanek narodowych strojów z artystycznym sensem akwareli? Fascynują chyba tylko przeraźliwą cierpliwością”. Nie tylko, panie Weber. Nie tylko. Są obrazem świata, który przeminął. Prace powstałe z miłości do chałup i domków, dworków i kapliczek, uliczek i kościołów dzięki sumiennemu realizmowi ujawniają dziś swą wartość dokumentu. Artysta nie fantazjuje, pokazuje ludzi i architekturę, które miał przed oczyma.
Oferowane prace przez lata znajdowały się w prywatnych rękach. Teraz powracają przypominając barwny, w znacznej mierze już nieistniejący świat.
Na przełomie lat 20. i 30., z inspiracji Wyczółkowskiego, zainteresował się kulturą ludową. Zaczął utrwalać relikty dawnego stroju, zabytki tradycyjnej sztuki i architektury, często ukazywane na tle czystego jeszcze krajobrazu. Z profesorską skrupulatnością starał się wysublimować z powszechnego w jego czasach zasobu architektury ludowej obiekty najcenniejsze. W trakcie krajoznawczych wędrowek włożył dużo pracy w dokumentację regionalnych strojów, ginących zawodów, portretowanie ludzi. W 1937 r. opublikował we Lwowie tekę 40 barwnych kompozycji ukazujących stroje i typy górali, zabytki budownictwa, kultury i sztuki kościelnej i ludowej z rejonu Podhala, Orawy, Spisza, Żywiecczyzny, Pienin i Sądecczyzny.
Przedwojenny krytyk sztuki Henryk Weber wytykał Pieniążkowi na łamach krakowskiego „Nowego Dziennika”, że malarstwo to nie etnografia: „Cóż bowiem mają wspólnego owe tysiączne oczka koronek i falbanek narodowych strojów z artystycznym sensem akwareli? Fascynują chyba tylko przeraźliwą cierpliwością”. Nie tylko, panie Weber. Nie tylko. Są obrazem świata, który przeminął. Prace powstałe z miłości do chałup i domków, dworków i kapliczek, uliczek i kościołów dzięki sumiennemu realizmowi ujawniają dziś swą wartość dokumentu. Artysta nie fantazjuje, pokazuje ludzi i architekturę, które miał przed oczyma.
Oferowane prace przez lata znajdowały się w prywatnych rękach. Teraz powracają przypominając barwny, w znacznej mierze już nieistniejący świat.