NAUTILUS W MEDIACH
Prof. Paweł Taranczewski o twórczości Janiny Muszanki-Łakomskiej
31 sierpnia 2017r. Prof. Paweł Taranczewski

POBIERZ KATALOG PDF
Poleć znajomym

Janina Muszanka-Łakomska. Czerwony pająk - złoty motyl

Paweł Taranczewski

 

 

Z początkiem drugiej połowy lat pięćdziesiątych zeszłego wieku grupa malarzy odwiedziła Ojca w naszym krakowskim mieszkaniu przy ul. Ks.Siemaszki 13b - była wśród nich Janina Muszanka-Łakomska. Pamiętam, że zobaczywszy na sztaludze moją - namalowaną w domu - martwą naturę pochwaliła ją, byłem z tego bardzo dumny. Malowałem też w Miedzyszkolnym Ośrodku Pracy Pozaszkolnej przy Alejach Słowackiego - tak zwanym MOPIE. Pracownię plastyczną prowadził krakowski malarz Tadeusz Barwecki, z którego półsłówek i aluzji wnosiłem, że cenił malarstwo Muszanki. „Przyjęli ją do Akademii od razu na drugi rok” - mawiał z podziwem. Dla mnie było to ewenementem, wielu kandydatów zdawało kilkakrotnie egzamin wstępny, dostać się od razu na drugi rok stawiało artystkę na piedestale. Zatem już w MOPIE wiedziałem, że Muszanka to ktoś, prac jej jednak nie znałem. Potem, na Akademii, widywałem jej męża, Tadeusza Łakomskiego - malarza, rysownika i świetnego karykaturzystę - prowadził w ASP pracownię malarstwa. Po studiach obiło mi się o uszy, że Muszanka choruje i że jest to choroba psychiczna, czyli taka która przysparza choremu najcięższych cierpień; zmarła w 1982, Tadeusz Łakomski 1987.

 muszanka-taranczewski.jpg

Prace Janiny Muszanki - ku memu zaskoczeniu! - zobaczyłem po raz pierwszy na wystawie w „Nautilusie”; eksponowano je w czerwcu i lipcu 2017. Nie wiedziałem, że jej dorobek jest tak bogaty. Wystawa była owocem polityki galerii „Nautilus”, która wydobywa z niebytu artystów, o których zapomniano. Zastępuje w tym instytucje dotowane, o większych możliwiościach niż galeria prywatna, które to instytucje - obok wielkich, przeglądowych czy monograficznych wystaw - powinny przywracać naszej świadomości mistrzów może nie tak efektownych jak Boznańska czy Gierymscy ale przecież zasługujących na pamięć i na uwagę.

Na wystawie w „Nautilusie” zatytułowanej „Czerwony pająk Złoty motyl” Rozwieszono obrazy poczynając od wczesnych prac, namalowanych jeszcze w Akademii. „Nautilus” wydał też starannie opracowany katalog z wyczerpującym biogramem malarki oraz analitycznym tekstem o jej twórczości napisanym przez Agnieszkę Mazoń. Od razu zwróciły moją uwagę dwa interesujące autoportrety - en face i popiersie z rękami - wprawdzie namalowane w konwencji wówczas dość powszechnej, mnie niepokojące (obok postawiłbym niewielki autoportret Janiny Kraupe, który widziałem w jej mieszkaniu przy ul. Kurniki 3). Jednak większość prac pokazanych w „Nautilusie” to dzieła późniejsze, w których wyczuwam co raz bardziej ciążącą artystce egzystencję a w ostatnich pracach niszczącą ją chorobę.

Nie ośmieliłbym się analizować czy osądzać wystawione prace, wolno mi powiedzieć tyle, że robią na mnie wrażenie, przyciągają uwagę, że są dla mnie przeniknięte narastającym pesymizmem i rozpaczą.

 

Naturalnie można artystyczną wartość prac późniejszych tłumaczyć losem i chorobą malarki, ale nie jest to tłumaczenie poprawne. Choroba psychiczna malarza nie czyni jego pracy dziełem sztuki - istnieje wiele prac wykonanych przez psychiczne chorych, które są tylko pracami psychicznie i chorych, niczym więcej! Wartość obrazów Van Gogh’a nie płynie z choroby, mimo że niektóre płótna są nią naznaczone. Późne dziełą Muszanki są wartościowe nie dlatego, że artystka byłą chora.

To pełne trwogi, narastającej trwogi, prace, które można by nazwać ogólnie egzystencjalnym ekspresjonizmem. Są one wartościowe same w sobie. Ich ekspresjonizm nie jest ekspresjonizm przedwojennej, niemieckiej proweniencji, także żadną z odmian ekspresjonizmu, które pojawiły się po Drugiej Wojnie Światowej i były nią inspirowane. Ekspresjonizm Muszanki obnaża przeorane udręką wnętrze artystki doświadczonej przez los; jej niedola widoczna w tych pracach jest nieporównywalna z żadną inną niedolą, mimo, że lepienie gruzłów tkaniny, rozdzieranie worków, nawarstwianie zgrzebnych płócien było przez jakiś czas modne. Prace Muszanki wystawione w „Nautilusie” to nie tylko potraktowane kolorem zwały grubego płótna, to także mniej lub bardziej abstrakcyjne kompozycje na papierze, w których malarka w swoisty sposób używa koloru - wbrew doktrynom głoszącym, że kolor kłóci się z dramatem egzystencji i problematyką moralną w malarstwie.

 

Janina Muszanka podjęła tę problematykę, ale po swojemu… 

GALERIA ZDJĘĆ
WYDARZENIA POWIĄZANE
Czerwony pająk – złoty motyl. Janina Muszanka-Łakomska
23 czerwca 2017r. - 07 lipca 2017r.
MATERIAŁY DLA PRASY